14.09.2013

Mitte chleb i kawa



Kiedyś postawiłam sobie za punkt honoru odwiedzić trójmiejskie kawiarnie. No dobra, nie wszystkie rzecz jasna, ale przynajmniej te, które do tego zachęcały. Z racji tego, że do Gdyni mi nie po drodze, wybór padał najczęściej na gdańskie i sopockie lokale.
Dzielnie odwiedzałam nowe i starsze miejsca na kawowej mapie mojej okolicy, zabierałam ze sobą koleżankę „po fachu”, która razem ze mną dzielnie znosiła kawowe zauroczenia i rozczarowania (tych drugich niestety było zdecydowanie więcej). Ba, mało tego! Zabierałyśmy ze sobą naszych niezależnych krytyków, którzy oceniali lokale i serwowane napoje zupełnie obiektywnie, męskim okiem,  bez przesadnej krytyki (ta kwestia należała zdecydowanie do nas), a nawet bez miłości do kawy, bo przecież nie samą kawą…
Czas przeszły nie jest tu przypadkowy. Zaniechałam(łyśmy) poszukiwań idealnej kawiarni, czy chociaż kilku sprawdzonych miejsc, które mogłyby być żelazna pozycja na naszej liście lokali do polecenia. Nie z lenistwa (a może?), najzwyczajniej w świecie poszukiwania te były bezowocne. Owszem są lokale do których wracamy, w których jest po prostu przyjemnie, ale żaden z nich nie zdobył,  w naszych oczach oczywiście, uznania na długo. To, że raz zaserwowano nam wspaniałą kawę okazywało się kwestią przypadku, następnym razem kawa smakowała zupełnie inaczej, najczęściej gorzej. No cóż, jeszcze sporo pracy przed naszymi kawiarniami, bariści musza jeszcze wiele się nauczyć, właściciele zrozumieć, że klienci naprawdę potrafią wyczuć w smaku różnicę między kawą zaparzoną z przypadku, a profesjonalnie przygotowaną przez baristę, że powinni szkolić swoich pracowników.
Ale ok., nie jest aż tak źle, a ja (my) nie zwiedziliśmy wszystkich kawiarni w okolicy (przyznaję – to całkiem spora inwestycja finansowa). Są miejsca, gdzie chętnie wracamy i choć nie zawsze kawa jest taka, jak być powinna, to wychodzimy uśmiechnięci i mówimy „do zobaczenia”.

Ostatnio naczytałam się o nowym „kawowym” miejscu w Gdańsku. Schowanym przed turystami, a stworzonym dla wszystkich (tak, ceny tutaj są naprawdę przystępne). Wśród klimatycznych uliczek Starego Przedmieścia powstało miejsce, w którym można zjeść dobrą(ponoć – jeszcze nie próbowałam) kanapkę, wypić kawę z naprawdę dobrej mieszanki i kupić prawdziwy chleb.

Ale po kolei. Mitte chleb i kawa mieści się przy ul. Rzeźnickiej 47  w Gdańsku. I szczerze mówiąc dla kogoś, kto nie mieszka w okolicy, to trochę taka mała wyprawa za kawą, ale jakże dobry pretekst do zwiedzenia tej zapomnianej dla przeciętnego mieszkańca części miasta. Niewielki lokal urządzono sposób oszczędny, ale jakże przyjemny dla oka. Kilka stolików, jeszcze mniej krzeseł (ponoć mają być!).  Dla tych bardziej wygimnastykowanych czekają miejsca na parapecie, trzeba tylko przecisnąć się sprawnie między blatem a oknem J  można także zająć miejsce na chodniku, tzn. przy jednym ze stolików na zewnątrz .



Do rzeczy, do kawy... Zamówiłam klasyczną białą. Smakowała. I to bardzo :) Wysokiej jakości ziarna, dobrze zaparzone espresso i odpowiednio spienione mleko - nie pamiętam, kiedy ostatnio piłam kawę, w której zagrały te trzy elementy. Gdybym chciała się przyczepić, a najczęściej się czepiam, to mleko było ciut przegrzane, ale co ważniejsze dla mnie, moja kawa nie miała tej paskudnej "nibypiany", którą w większości lokali jestem raczona. Z barowego blatu witała domowa drożdżówka pokrojona w całkiem spore kawałki. A w drożdżówce śliwka i cynamon - duet idealny! Nie skosztowałam kanapki, które są ponoć znakiem rozpoznawczym tego miejsca (już? tak szybko? chwilę po otwarciu?), ale tylko dlatego, ze Mitte odwiedziłam godzinę przed zamknięciem i nie skusiła mnie ostatnia sztuka w ladzie. Za to zabrałam ze sobą do domu chleb ze śliwką. Smakował jak ten, robiony samemu. Niestety kawa podawana jest tylko w tekturowych kubeczkach. Dla niektórych rewelacja, dla mnie dobra opcja na wynos, a tym razem chciałam zostać. Lubię filiżanki, kawa ma lepszy smak. Ale skoro ta, podana w tekturze była tak dobra, to nie mam więcej zarzutów do Mitte. A do kubeczków na wynos są też ochraniacze, by się nie poparzyć - duży plus. Miła obsługa (choć Panią zaskoczyły moje pytania o sposób podania kawy, proporcje itp., nie mniej jednak lekko zdziwiona wytrwale odpowiadała). Aha i jeszcze jedna istotna kwestia - za te wszystkie pyszności zapłaciłam 9,9 zł. Tak, to możliwe.



To nie recenzja (no jak? po jednej wizycie?), ale zachęta, podpowiedź, gdzie warto pójść, wypić dobrą kawę, pogadać, albo po prostu zjeść szybkie śniadanie (lokal otwarty już od 6.45). Może komuś zasmakuje, może poleci znajomym, bo warto promować takie miejsca. Niby kolejna kawiarnia, a trochę inna. Ja na pewno wrócę, sprawdzę, czy nadal jest tak smacznie, czy drugie wrażenie będzie podobne do pierwszego. Czy to, że lokal stawia na jakość to tylko wrażenie, czy fakt? 

Do zobaczenia w Mitte
Durszlak.pl